Kościół przypomniał o znanym określeniu modlitwy - „Lectio divina”. Podał także znaczenie tego pojęcia. „Lectiodivina” zostało podane w cudzysłowiu, by uniknąć dosłownego tłumaczenia tego określenia. Lectio bowiem automatycznie łączy się z czytaniem. W popularnym znaczeniu lekcja oznacza pewien wymiar czasowy poświęcony uczeniu się. W takim znaczeniu mówi się: idę na lekcję, np. religii, odrabiam lekcję, czyli przyswajam sobie treść, zdobywam wiedzę. W naszym wypadku chodzi o rzeczy Boże, lectio więc będzie oznaczało uczenie się o Bogu, zdobywanie wiedzy o Bogu. Uczenie się może mieć wiele stopni: mogę czytać, mogę przeczytaną treść medytować, mogę ją sobie stawiać przed oczy, uświadamiać, mogę cały na niej się ześrodkować. W tym duchu tradycja Kościoła dzieli „Lectionem divinam” - modlitwę na cztery stopnie: czytanie, medytację, modlitwę i kontemplację. Różna jest jednak wartość tych stopni. Dwa pierwsze stopnie: czytanie duchowne i medytacja mają w odniesieniu do modlitwy charakter wprowadzający, stanowią jej uwarunkowanie. Dwa następne: modlitwa i kontemplacja są w ścisłym znaczeniu modlitwą. Pierwsza jest modlitwą czynną, tzn. łaską modlitwy podejmowaną przez człowieka współpracującego z otrzymanym darem łaski. Druga jest modlitwą bierną, wlaną, której udziela i nią rządzi sam Bóg.
Czytanie duchowne jest stopniem modlitwy.
Każdy modlący się wie o tym, że bez czytania duchownego (lektury) rozmyślanie na dłuższą metę staje się jałowe, wręcz niemożliwe. Modlitwa bowiem karmi się słowem Bożym, od niego wychodzi i doń powraca. Studium biblijne - czytanie i rozważanie - wprowadza w całe bogactwo modlitwy. Nie można więc czytania duchownego oderwać od całości życia modlitwy. Kiedy bowiem zabraknie pokarmu, życie modlitwy zaczyna się stopniowo kurczyć i zanikać. Jeśli bowiem przestanie się dorzucać do ognia, ten zgaśnie. Przy czytaniu nie tyle chodzi o ilość przeczytanych książek, co o ich jakość, a także o przyswajanie sobie czytanej treści .Co czytać? Jak było już wspomniane najwięcej treści może nam dostarczyć słowo Boże. Przedmiotem czytania duchownego może być także tekst liturgiczny czy też całe bogactwo tradycji ascetyczno-chrześcijańskiej. Czytanie duchowne by było owocne, powinno czytającemu odpowiadać, budzić zainteresowanie, przynaglać do przemyśleń, rozbudzić wolę i przynaglać ją do wyboru Boga.
Z czytaniem duchownym związana jest medytacja przeczytanych treści. Treści te bowiem trzeba sobie przyswoić, rozważyć w odniesieniu do siebie. Podobnie jak przy czytaniu duchownym, przy medytacji rozważającemu towarzyszy światło Ducha Świętego. Medytacja może także mieć miejsce w oparciu o treści zasłyszane, dawniej czytane, czy rozbudzone tajemnicami, jakie stają przed człowiekiem. Te medytacje obejmują dogłębne rozważanie prawd podstawowych, jak: sens życia, zbawienie, ograniczoność człowieka, znikomość wszystkich rzeczy, rzeczy ostateczne itp. Równocześnie lub w dalszej kolejności medytacje ześrodkowują się na tajemnicy Wcielenia, Odkupienia i Zmartwychwstania Chrystusa i naszego w nich udziału. W początkach cała modlitwa może być jedną wielką medytacją, w dalszym etapie życia modlitwy może ona być bezpośrednim przygotowaniem do modlitwy lub jej wstępną częścią. Może nadto być użyteczną zawsze podczas modlitwy, kiedy zbyt mocno nękają roztargnienia, by dopomóc powrócić do bliskości z Bogiem.
W praktyce istnieje wiele sposobów medytacji. Ponieważ podejmowanie medytacji jest działaniem człowieka współpracującego w modlitwie z łaską, człowiek może sobie dobierać najbardziej odpowiednie dla niego sposoby medytacji czy też techniki ześrodkowania na treści rozważanej. Trzeba jedynie mieć przy tym świadomość, że one są na usługach modlitwy.
W modlitwie Chrystusa odnaleźć można oba te wymiary modlitwy. Modlitwa liturgiczna rzuca się na pierwszy plan. Chrystus modli się w synagodze, gdzie odmawia psalmy i kantyki, czyta Pismo św. i je komentuje. Chrystus uczęszcza do Świątyni na wszystkie święta. Jest to Jego pielgrzymowanie na dzień święty. Chrystus spożywa paschę. Niemniej uwidoczniona jest w życiu Chrystusa modlitwa osobista. Chrystus Pan modli się na pustyni, a w czasie publicznej działalności często udaje się na miejsce samotne, aby się modlić. Chrystus samotnie modli się w Ogrojcu i samotnie umiera na krzyżu.
Kościół na wzór Chrystusa podejmuje modlitwę w tych dwóch wymiarach. od samego początku ukazuje się jako wspólnota modląca się. Przede wszystkim słowo Boże ukazuje modlitwę liturgiczno - wspólnotową. Pierwszy Kościół to wspólnota wierzących w Chrystusa zebrana na modlitwie wraz z Maryją, Matką Chrystusa. Apostołowie chodzą do świątyni, schodzą się na łamanie chleba, śpiewają psalmy i czytają słowo Boże (Dz 1, 14; 2, 42; 3,i nn).
Może nieco trudniej jest dostrzec modlitwę indywidualną pierwszego Kościoła, lecz ona wyraźnie istnieje. I tak św. Piotr modli się w Jafie na dachu Szymona, u którego przebywa, a owocem tej modlitwy jest dane mu przez Pana zrozumienie, że Bóg także pogan wezwał do udziału w Ewangelii. To na modlitwie jednoznacznie go pouczył, aby bez wahania poszedł zwysłańcami Setnika (Dz 11, 4 nn). Św.Paweł także pozostawił świadectwo modlitwy osobistej. Za taką trzeba uznać nawiedzenie go przez Pana pod Damaszkiem. Potem modli się on, oczekując dalszych poleceń Pana, atakże przebywa dłuższy czas na Pustyni arabskiej (Dz 1, 17).
Stopniowo w Kościele następuje rozwój modlitwy dwuwymiarowej. Trzeba podkreślić, że to właśnie na modlitwie Kościół rozpoznaje siebie i swoje posłannictwo w świecie. Na modlitwie bowiem zebrani w Wieczerniku uświadomili sobie, mocą Ducha Świętego zstępującego na rozmodlonych, kim są i rozpoczęli tworzyć Kościół. Tak więc Kościół ukazuje się jako rzeczywistość, która rodzi się ze czci oddawanej Bogu. W pierwszym okresie to rodzenie się i pierwsza żywotność Kościoła przede wszystkim dokonuje się w modlitwie wspólnotowej i liturgicznej. Życie bowiem pierwszego Kościoła jest szczególnie ześrodkowane wokół sakramentów: chrztu i Eucharystii oraz bierzmowania. Dalszy rozwój modlitwy Kościoła wyraźnie idzie w kierunku modlitwy liturgii sakramentów.
Poprawnie ustawiając problem, trzeba stwierdzić, że modlitwa osobista jest przygotowaniem do modlitwy liturgicznej i w niej się przedłuża. Jan Paweł II w rozmowie z Frossardem mówi o potrzebie wejścia modlitwą osobistą we Mszę św. i Komunię św. Zarazem należy jasno sobie uświadomić, że modlitwa liturgiczna powinna się przedłużyć w zamknięciu domowym, w pracy, w podziwianiu przyrody, w cierpieniu, w agonii. Człowiek religijny na spotkaniu liturgicznym, które stara się pogłębić przez osobiste dziękczynienie po Komunii św., modlitwą wchodzi w swój codzienny rytm życia. Ta modlitwa przenika w całość jego codzienność. Ona wprowadza w rozmodlenie i w nim trwanie przed Panem prawie w każdej chwili dnia.
W tym miejscu trzeba zwrócić uwagę na bardzo ważny problem życia chrześcijańskiego, mianowicie: modlitwa nie może pozostać jedynie jednym z ćwiczeń czy praktyk życia religijnego chrześcijanina. Oznacza to, że nie może ona kończyć się wraz z aktem modlitwy. Nie będzie dobrze, jeśli modlitwa zostanie jedynie liturgią, słowami, rzewnymi uczuciami. Modlitwa musi przeniknąć całe życie człowieka. Przy tym modlitwa musi wzrastać i rozwijać się aż po modlitwę zjednoczenia, która obejmuje całe życie wierzącego. Modlitwa może wzrastać przez żywy kontakt ze słowem Bożym rozważanym w „izdebce serca” i przez przyjazne obcowanie z Bogiem -Miłością.
Modlitwa ustna
Modlitwa ustna może być liturgiczna i osobista. Modlitwa ustna jest najbardziej znaną i uznawaną przez wszystkich formą modlitwy.
Człowiek przede wszystkim modlił się, i nadal to czyni, ustnie. Kiedy Anna, żona Elkana, modliła się bez głośnego wypowiadania słów, lecz spontanicznie otwarła swe serce przed Panem, arcykapłan Heli posądza ją o coś niewłaściwego, nie rozumie jej (1 Sam 1). Człowiek chętnie wypowiadał się w Psalmach i nadal to czyni. Dla większości ludzi modlitwa oznacza odmówienie pewnej ilości pacierzy i uczestniczenie, najchętniej przez śpiewanie, we Mszy św. Wielu ludzi jakby zapomina o ostrzeżeniu Chrystusa: „Nie bądźcie na modlitwie gadatliwi” (Mt 6,7). Niemniej modlitwa ustna może być i rzeczywiście jest autentyczną modlitwą. Na czym ona polega?
Modlitwa ustna jest modlitwą wewnętrzną ujętą w słowa, czy też wypowiedzianą zmysłami przez znaki i gesty. Podział więc na modlitwę ustną i myślną nie zależy od ust otwartych lub zamkniętych. Modlitwa zaś myślna zwraca się do Boga spontanicznie. Trudne są te rozgraniczenia. Modlitwa bowiem zawsze jest obcowaniem z Bogiem. Zarazem jest początkiem wszelkiego obcowania człowieka z Panem. U jej podstaw jest wewnętrzne poruszenie woli, serca. Może ona wyrażać się przez gesty, znaki. Właściwą jednak jasność otrzymuje przez słowa. W słowie bowiem człowiek się ujawnia i zobowiązuje.
Podstawową dla wszystkich jest Modlitwa Pańska. Nasuwa ona -modlitwa ustna - jednak wielu ludziom sprawia spore trudności. Stąd potrzeba wyjaśnienia:
do istoty modlitwy nie należy rozumienie wszystkiego, co się mówi lub też z wielką uwagą śledzenie wypowiadanych słów;
wystarcza mieć intencję uwielbienie Boga i wewnętrzne odniesienie do Niego. Ono może być niejasne, lecz przez intencje pozostaje ono rzeczywistym. Oczywiście człowiek musi wiedzieć co mówi i do kogo mówi. Św. Teresa od Jezusa kładła duży nacisk na ten moment. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, mając trudności z odmawianiem po łacinie Liturgii godzin, wyobrażała sobie, że znajduje się ze swoim Umiłowanym na samotnej wyspie i mówi do Niego nie w pełni rozumiane słowa, lecz właśnie On chce, aby te słowa wypowiadała. Modliła się autentycznie.
wobec tego, im bardziej modlitwa ustna będzie połączona z modlitwą myślną, a przede wszystkim ze świadomym trwaniem z Bogiem, tym łatwiejszy będzie kontakt z Nim w czasie modlitwy ustnej.
człowiek duchowy zawsze będzie praktykował, jak św. Teresa od Dzieciątka Jezus, modlitwę myślną.
Słowa modlitwy . Ważną sprawą na modlitwie ustnej jest rodzaj języka – słowa , jakim człowiek się posługuje . Nie można mówić , że w tej modlitwie idzie jedynie o wewnętrzne usposbienie , a same słowa nie są ważne . To byłoby zbyt wielkie uproszczenie .
Słowa niezgrabne. - Człowiek może mieć trudność wyrażania się na modlitwie. I nie ma w tym nic dziwnego. Staje bowiem przed Bogiem i chce do Niego mówić. Często znajduje w sobie słowa niezgrabne i boleje nad tym. Jego jednak te słowa niezgrabne mogą być lepsze od słów bogatych, pięknych i poprawnie wypowiadanych. Człowiek nie musi się na modlitwie przejmować formowaniem takich słów. Nie jest jednak obojętne jakiego używa się języka, słowa, kiedy mówi się do Pana. Św. Teresa od Jezusa mocno domaga się, by były to słowa godne Boga. Człowiek Boży i prawego serca, rozmiłowany w Bogu, zawsze znajdzie w sobie godziwe słowo.Przede wszystkim odnajdzie w sobie gotowe słowoPisma św., dane mu przez Boga, aby mógł z Nim porozmawiać Jego językiem, porozumieć się i wspaniale wyrazić swą miłość. Człowiek więc ma do dyspozycji słowo godne Boga. Stając przed Nim, z niego zapożycza. Tak na przykład Najśw. Maryja Panna, w tym dobrze znanym sobie słowie, wypowiedziała swą radość i wdzięczność za tajemnicę Wcielenia, która w Niej się dokonała, śpiewając swoje „Magnificat”.
Słowa niedoskonałe. - Niedoskonałym i niedostatecznym słowem na modlitwie to słowo gadatliwe, sentymentalne, napuszone, oficjalne, na pokaz itp. Takie słowa odsłaniają puste wnętrze człowieka.
Słowa płynące z serca. - Najbardziej żywą mową modlitwy jest ta, która samawypływa z serca modlącego się. Taką jest modlitwa człowieka, kiedy on staje przed Bogiem i wypowiada swą skruchę, swą radość, pochyla się w adoracji. Jest to najwłaściwszy język modlitwy. Jest on owocem wnętrza człowieka, który żyje Bogiem, dla Boga, przed Bogiem i daje Bogu to, co Mu chce dać.
Otrzymane słowo. - Nie należy jednak z góry odrzucać słowa drugich. Kiedy zaistnieją trudności i nie tylko wtedy, należy się posłużyć czyimś słowem. To także jest swego rodzaju Świętych obcowanie, tzn. wspólnota rzeczy świętych, kiedy ktoś bierze słowa modlitwy, które kiedyśwytrysnęły z serca modlącego się .Trzeba umieć znaleźć właściwe modlitwy. - Nie wszystkie modlitwy mają obiektywną tę samą wartość, a i najlepsze z nich nie zawsze będą poruszać człowieka.